TOWARZYSTWO ŚPIEWU „HARMONIA” MIKOŁÓW 1908 – 2008
„Harmonia” – to ludzie umiejący pracować wspólnie dla celu, który sobie w różnych latach swego istnienia wyznaczali. Najpierw był to cel dla nich święty – polskość. Polski język, szkoła, modlitwa w kościele, polskie książki, przynależność do Polski w pruskim i niemieckim naszym regionie. Harmonia nie ustawała w tej walce i cóż? Osiągnęli cel połowiczny. Radość trwała krótko i znów walka w powstaniach, praca w plebiscycie, a potem straszna II wojna światowa. Walka wymaga ofiar i one były najwyższe, bo z życia.
Powiecie Państwo – to przecież nasza historia. Tak – harmoniści byli ciągle w środku tej historii. Po wojnie pozbierali się prędko i cieszyli się z przeżycia, cieszyli się sobą wzajemnie i z tego, że mogą śpiewać co się podoba – na krótko. Nastał komunizm, socjalistyczne hasła, cenzura, kontrola i niemoc. Wielka niemoc. Orłu w koronie na naszym sztandarze opadły skrzydła, ale musiał trwać tak jak i my harmoniści. Wielkie Święta Pieśni ze sztandarami zamieniały się w wielkie imprezy i centralne dożynki, festiwale pieśni zaangażowanych, pieśni żołnierskich i festiwal Czerwona Lutnia. Lutnia – symbol naszego Towarzystwa, stracił połowę strun, ale te, które zostały, wyśpiewywały pieśni ludowe, muzykę Chopina czy Stanisława Moniuszki, pieśni śląskie. My nie jesteśmy zespołem ludowym, ale w tym okresie pieśni powstańcze i śląskie dodawały nam skrzydeł. Pozwalały na występy radujące nasze dusze. Były także kolędy, „Jasełka” i trochę pieśni sakralnych. To był następny cel – przetrwać. Przetrwaliśmy dzięki temu, że było nas więcej i mieliśmy wspaniałego dyrygenta – Mieczysława Dzieńdziela, który potrafił swoim uśmiechem zjednywać sobie ludzi, a szczególnie rządzących. Rozumiał, przewidywał i tłumaczył. Nieważne, co nam każą śpiewać, liczy się wykonanie – musi być doskonałe.
Następny cel – to coraz lepiej. Każdego roku lepiej i lepsze, trudniejsze utwory, i śpiewanie wielkich dzieł muzycznych z orkiestrą. Wyjeżdżaliśmy do Czechosłowacji i na Węgry – i wtedy przekonaliśmy się, że i oni musieli pokonać więcej przeszkód, narażeni byli na większe represje. Stali się naszymi braćmi i tak już pozostało do dzisiaj. Potem lata 80. Wyjeżdżaliśmy za „żelazną kurtynę”, by reprezentować Polskę na Święcie Narodowym Belgii. Takie młode państwo – dopiero 150-letnie. My mamy tysiącletnią historię, a niektórzy z nich nie wiedzą nic o Polsce … Co za upokorzenie. Jedno z belgijskich miast osłodziło nam tę przykrość – całe przybrało nasze polskie barwy. Wróciliśmy ze świata bogactwa, konsumpcji i luzu do strajków, biedy i stanu wojennego … Podróże kształcą.
Harmoniści przetarli drogi do wszystkich naszych miast zaprzyjaźnionych: Klimkovic, Morkovic, Boeningen, Frameries, Neuss … Byliśmy tam pierwsi. Pokazaliśmy, co potrafimy i daliśmy z siebie wszystko – by godnie zaprezentować nasze miasto, powiat, region, Polskę. Teraz jeżdżą tam: młodzież, sportowcy, władze miasta i ludzie interesów, by pogłębiać, zacieśniać i współpracować na różnych płaszczyznach. Byliśmy w Europie i czuliśmy się Europejczykami na długo przed powstaniem Unii Europejskiej, śpiewaliśmy Hymn Zjednoczonej Europy, dużo wcześniej niż stał się hymnem. Dopiero teraz, z perspektywy minionych lat, można powiedzieć, iż współtworzyliśmy historię naszego miasta i regionu.
Harmonia jako Towarzystwo Śpiewu zarejestrowane pierwszy raz 2 maja 1908 r., ponownie w 1945 r. i ostatnio 20 stycznia 1999 r. – przetrwało 2 zmiany ustroju w naszym kraju, jak i obie wojny światowe i powstania. Przetrwało, bo mieliśmy szczęście mieć dobrych, mądrych i rozwojowych dyrygentów. Mieliśmy szczęście do ludzi, którym chciało się działać, pracować, aż do zatracenia – jeśli cel był jasny. Utrzymywaliśmy w sobie nadzieję, aby nie umarła i nie zostawiła nas z niczym. I dotrwaliśmy do 100-lecia… To czas kilku pokoleń. Ten czas, który minął, jest zatrzymany w naszych kronikach, pamiątkach, nagrodach … Mamy szczęście, że zgłaszają się nowi chórzyści i szczęście, że mamy słuchaczy tak wiernych, że łza się w oku kręci ze wzruszenia – za co DZIĘKUJEMY! Nie zawsze wszyscy nas kochali, ale miłość wszystko wybacza. Jesteśmy tolerancyjni i wyznajemy ekumenizm.
Chórzystka
Maria Gasz